Za nami kolejny długi weekend. Maruszaki nie zwalniają tempa i tym razem zabrali Nas na odkrywanie terenów Zachodniej Polski i Berlina.
W sobotni poranek roześmiana grupa wyruszyła na wycieczkę. Pogoda dopisywała od samego początku. Uczestnicy nie mogli się doczekać zwiedzania ale dzielnie wytrzymywali długą, bo ponad 450 km drogę. Pierwszym celem była Sztolnia ,, Aurelia” w Złotoryji. Obiekt górniczy o dźwięcznie brzmiącej nazwie „Aurelia” został wydrążony na stromym, zachodnim zboczu doliny Kaczawy, poniżej kościoła i cmentarza na górze św. Mikołaja. Pomimo znanego powiedzenia, że „złotoryjscy zmarli leżą w złocie”, sztolnia została wykuta ręcznie w poszukiwaniu nie złota, a rud miedzi. O tajemniczości sztolni pod górą św. Mikołaja świadczą niepotwierdzone informacje, że może być ona połączona z podziemiami kościoła św. Mikołaja. Dzieje tej kopalni giną w mrokach historii. Wiadomo, że jedną ze sztolni wykuto około roku 1660, natomiast inne chodniki i szyby wykuto najprawdopodniej już w XX jako szybiki poszukiwawcze. Kopalnia Złota „Aurelia” kryje jeszcze wiele tajemnic. Z niewiadomych przyczyn część chodników została zasypana. Prawdopodobnie przez wycofujące się z tych terenów wojska niemieckie. Dlatego też współcześnie wielu eksploatatorów, pracowało społecznie w kopalni odkopując i penetrują zapomniane szyby i sztolnie. W 1997 r. odkryto zasypany szyb i od imienia odkrywcy nazwano go „Szybem Karola”. Ma on 28 metrów długości i znajdują się w nim liczne boczne korytarze, jeszcze niezbadane i niespenetrowane.






Kolejnym puntem pierwszego dnia było Muzeum Złota w Złotoryji gdzie mieści się wystawa związana z górnictwem, pozyskiwaniem i poszukiwaniem złota na terenie Gór i Pogórza Kaczawskiego. W obiekcie znajduje się ponadto wystawa lokalnych skał i minerałów. W Muzeum odbywają się również czasowe wystawy obejmujące prywatne zbiory skał i skamieniałości, jest to też miejsce prelekcji i spotkań poświęconych naukom o Ziemi.




Złotoryja leży w północnej części Pogórza Kaczawskiego, ze starym miastem położonym wysoko nad dnem doliny Kaczawy. Historia miasta jest bogata i dobrze udokumentowana. Jej początki są związane z powstaniem osady górniczej na przełomie XII/XIII w., której mieszkańcy trudnili się wydobyciem złota z osadów rzecznych. W 1211 r. osada otrzymała od księcia Henryka Brodatego prawa miejskie – jest to najstarszy udokumentowany przypadek nadania praw miejskich na Śląsku. Obecnie znakiem rozpoznawczym miasta są nawiązania do tradycji górniczych, czego wyrazem jest organizacja krajowych i międzynarodowych zawodów w płukaniu złota.
Po intensywnym dniu przyszedł czas na odpoczynek na złotoryjskim rynku. Część osób wybrała kawę i lody przy okazji wysłuchując opowieści właściciela o losach jego rodziny ze świętokrzyskiego Krajna, a część zwiedzała dalej miasto odwiedzając m.in. Basztę Kowalską – jedyną ocalałą ze średniowiecznych obwarowań miasta o wysokości 22,5 m oraz Kościół pw. Narodzenia NMP z dzwonnicą, z której rozpościerały się cudne widoki na rynek i okolicę.





Po całym dniu wrażeń przyszedł czas na przejazd na nocleg do miejscowości Kruszyn na przedmieściach Bolesławca. Po obiadokolacji część osób wybrała się na spacery po okolicy odwiedzając m.in. formacje skalne „Pokutujące Skały” czy też pałac rodziny von Reuss.



Drugi dzień wycieczki zapowiadał się niezwykle ciekawie. Po śniadaniu grupa wyruszyła na zwiedzanie Parku Mużakowskiego. Najpierw dotarliśmy do miejscowości Nowe Czaple gdzie pod opieką przewodnika udaliśmy się na spacer po ścieżce geoturystycznej „Dawna kopalnia Babina”. Trasa spacerowa wśród drzew pozwoliła odpocząć odrobinę od panującego skwaru. Po drodze mieliśmy okazję zobaczyć kilka zbiorników pokopalnianych o różnych zabarwieniach, nazywanych przez miejscowych Kolorowymi Jeziorkami. Mogliśmy tażke zobaczyć dawne wejście do kopalni podziemnej. Surowiec wydobywano przy pomocy szybów nazywanych upadowymi. Za ich pomocą, górnicy pozyskiwali urobek i dochodzili do wyrobisk. Te wietrzono tzw. „szybami wentylacyjnymi”, które znajdowały się nieopodal „szybów transportowych”. Urządzenia wyciągowe przechowywano w niewielkim budynku stojącym tuż przy wylocie szybu. Wydobycie węgla brunatnego w tym miejscu zakończono w latach 60. Po krótkim spacerze dotarliśmy do ok. 30-metrowej wieży widokowej wybudowanej przez Nadleśnictwo Lipniki tuż przy największym zbiorniku zwanym Afryką.






Następnie przejechaliśmy do Łęknicy, gdzie dalej pod opieką przewodnika poznawaliśmy tajniki Parku Mużakowskiego. Park Mużakowski jako obiekt transgraniczny polsko-niemiecki został wpisany listę UNESCO w 2004 roku. Jest to największy park stylu angielskiego w Polsce i w Niemczech. Tereny parku rozciągają się po obu stronach Nysy Łużyckiej. Fundatorem parku był książę Herman von Puckler-Muskau, który po latach podróżowania po Europie, był tak zachwycony parkami krajobrazowymi Anglii, że w latach 1815-1844 założył własny ogród nad Nysą Łużycką. Park ten zaprojektowany został jako obraz malowany za pomocą roślin i wykorzystywał miejscową roślinność do podkreślenia walorów sielskości krajobrazu. Ozdobą Parku Mużakowskiego jest piękny zamek.
Park Mużakowski jest jednym z najbardziej rozległych europejskich zabytkowych parków krajobrazowych liczący około 700. hektarów powierzchni. Rozciąga się na naturalnie urozmaiconych terenach po obu stronach granicznej rzeki Nysa Łużycka, która rozcina przełomem potężną morenę czołową, nazwaną Łukiem Mużakowa. Większa część tego zabytkowego zespołu parkowego, znajduje się po stronie polskiej, w granicach gminy Łęknica. W obrębie historycznego parku zlokalizowane jest dawne graniczne przejście drogowe z Niemcami Łęknica – Bad Muskau.









Po kilkugodzinnym zwiedzaniu terenów parkowych grupa dalej czuła niedosyt. Zachwyceni pięknem i tajemniczością parku a także geniuszem i ekscentryzmem romantycznego twórcy obiecali tu wrócić. Aż żal było opuszczać tak piękne okolice…
Na powrocie do Kruszyna zatrzymaliśmy się na chwilę w Bolesławcu aby podziwiać najdłuższy w Europie most kolejowy.


Na trzeci dzień wszyscy czekali z niecierpliwością. Wyspani, najedzeni wyruszyliśmy w drogę na podbój Berlina. Na miejscu czekała na nas pani przewodnik, Polka która od ponad 30 lat mieszka i pracuje w stolicy Niemiec. Pierwszym puntem zwiedzania była Brama Brandenburska – symbol miasta, neoklasyczna brama ze słynną kwadrygą bogini Zwycięstwa na szczycie. Po wysłuchaniu historii tego miejsca i zrobieniu zdjęć udaliśmy się pod Reichstag, czyli gmach parlamentu. Neorenesansowy budynek został zbudowany w latach 1884–1894 według projektu Paula Wallota. Do 1918 roku obradował w nim parlament II Rzeszy Niemieckiej. W latach 1919–1933 odbywały się tu posiedzenia parlamentu Republiki Weimarskiej. Gmach doznał poważnych uszkodzeń wskutek pożaru w 1933 r. oraz w wyniku działań wojennych. Został odbudowany w zmodernizowanej formie w latach 60. XX wieku przez Paula Baumgartena i przebudowany po zjednoczeniu Niemiec w latach 1991–1999 według projektu Normana Fostera. Dziś atrakcją jest szklana kopuła znajdująca się w centrum budynku i przyciągająca turystów.




W dalszej części wycieczki udaliśmy się pod resztki muru berlińskiego – dawnych umocnień rozdzielających Berlin Zachodni od NRD (zachowało się m.in. dawne przejście graniczne, czyli tzw. Check point Charlie) a także objechaliśmy tereny miasta należące niegdyś do Berlina Zachodniego.







Zwiedzanie Berlina zakończyliśmy na tzw. Wyspie Muzeów gdzie znajdują się najcenniejsze zbiory archeologiczne zgromadzone m.in. w Muzeum Pergamońskim. Udało się także dotrzeć na Alexanderplatz nad którym góruje charakterystyczna wieża telewizyjna z restauracją. Tam też był czas na pamiątki i chwilę relaksu po intensywnym zwiedzaniu. W krótkim czasie nie udało nam się odkryć wszystkich tajemnic tej europejskiej stolicy. Jednogłośnie stwierdziliśmy, że trzeba będzie kiedyś tu wrócić 😉






W końcu nadszedł ostatni dzień wycieczki. Po śniadaniu i zapakowaniu walizek do busa pojechaliśmy do Bolesławca, miasta słynącego z charakterystycznej ceramiki. Bolesławiec na Dolnym Śląsku to historyczne miasto ulokowane na skrzyżowaniu dawnych szlaków handlowych: Drogi Królewskiej Via Regia, łączącej Europę Zachodnią z Rusią oraz traktu prowadzącego z Czech na północ. Takie właśnie usytuowanie zdeterminowało układ zabudowy miasta i spory, prostokątny Rynek, będący niegdyś miejscem handlu, powstał właśnie na przecięciu tych traktów. Ratusz stanął wzdłuż przebiegu Drogi Królewskiej. Tu zrobiliśmy sobie krótki spacer szukając atrakcji miasta – zabytkowych murów, rynku z ratuszem miejskim z 1525 r oraz kościoła pw. Wniebowzięcia NMP i św. Mikołaja. Dotarliśmy też do bardzo nietypowego miejsca – zakochanej ławeczki, przedstawiającej dwie latarnie. Po powrocie na bolesławiecką starówkę mogliśmy podziwiać barwną zabudowę oraz zakupić lokalne produkty.







Ostatnią atrakcję 4-dniowej wycieczki był Zamek Grodziec – warownia wybudowana na wzgórzu Grodziec (389 m), które jest wybitnym, odosobnionym wzniesieniem w północnej części Pogórza Kaczawskiego, widocznym z dużej odległości. Ma wysokość względną około 100 m. Pod względem geologicznym jest zbudowany z nefelinitów – skał wulkanicznych o składzie zbliżonym do bazaltu, które powstały około 32 mln lat temu, we wczesnej fazie kenozoicznej aktywności wulkanicznej na Pogórzu Kaczawskim.
Na szczycie wzgórza znajdują się ruiny zamku – jednego z większych powierzchniowo w Sudetach. Najstarsza pisemna wzmianka o zamku pochodzi z 1155 r. Od 1470 r. należał do księcia legnickiego Fryderyka I, który rozbudował go z przeznaczeniem na własną rezydencję. Zachowany układ przestrzenny zamku pochodzi z tego okresu. Podczas wojny trzydziestoletniej zamek został zdobyty przez wojska cesarskie pod dowództwem Wallensteina, a następnie spalony. W okresie romantyzmu podjęto kolejną próbę odbudowy, a Zamek Grodziec stał się atrakcją turystyczną. Odbudowa była kontynuowana w początkach XX w. Po II wojnie światowej zamek został opuszczony, w 1951 r. spłonął. Częściową odbudowę przeprowadzono w latach 60. XX w. Dzisiaj budynki mieszkalne i dawna kaplica zamkowa są udostępnione do zwiedzania, na wieży znajduje się taras widokowy. Na zamku odbywają się turnieje rycerskie i imprezy masowe. Na południe od zamku górnego znajduje się podzamcze, otoczone murem z kilkoma basztami oraz wolnostojącą, zrujnowaną cylindryczną wieżą w narożniku południowo-wschodnim.







W końcu przyszedł czas wracać do Starachowic… W busie nie milkły rozmowy o tym co widzieli a także był czas na wymianę zdjęć między uczestnikami.
My powoli rozpakowujemy walizki i już myślimy o kolejnych podróżach. A Wy? Co chcielibyście z Nami zobaczyć? Serdecznie zapraszamy na Maruszakowe wycieczki 🙂