Połowa wakacji za nami…. Przyszedł sierpień a więc coroczny wyjazd do Kazimierza Dolnego i Nałęczowa.
Z samego rana roześmiana grupa ruszyła w stronę Kazimierza Dolnego nad Wisłą. Droga licząca ok. 100 km minęła szybko i przyjemnie. Wjeżdżając do miasta zatrzymaliśmy się na chwilę przy cmentarzu żydowskim. Cmentarz żydowski w Czerniawach w Kazimierzu Dolnym nad Wisłą powstał w 1851 roku i został całkowicie zdewastowany na początku II wojny światowej. Kazimierscy Żydzi zostali zmuszeni przez niemieckich okupantów do wyrywania zabytkowych macew, czyli płyt nagrobnych, a następnie wybrukowania nimi terenów wokół Klasztoru oo. Reformatorów, w którym podczas wojny mieściło się więzienie i siedziba Gestapo. W latach 80-tych ubiegłego wieku zaczęto wydobywać nagrobki, cześć z nich zachowała się w dobrym stanie, nienaruszone zostały płaskorzeźby i inskrypcje. Z odzyskanych macew na cmentarzu w Czerniawach zbudowano pomnik wzorowany na jerozolimskiej ścianie płaczu. Kazimierska ściana płaczu pęka po środku, pękniecie symbolizować ma los polskich i kazimierskich Żydów. Zgodnie z obowiązującym na cmentarzach żydowskich podziałem na części męskie i kobiece, po lewej stronie pęknięcia umieszczono nagrobki kobiet, zaś po prawej nagrobki mężczyzn. Nagrobki znajdują się po obu stronach ściany.


Następnie udaliśmy się w stronę starówki, którą mogliśmy podziwiać w pełnej krasie. Miasto sennie budziło się do życia a my korzystając z ciszy i braku ludzi udaliśmy się stronę Góry Zamkowej gdzie czekały na nas ruiny zamku i baszty.



Położony nad miasteczkiem zamek został ufundowany przez króla Kazimierza wielkiego w I poł. XIV w. Pierwotnie była to budowla obronna. Składała się z przyziemia o sześciu izbach i piętra. Posiadała małą wieżę od strony miasta a od Wisły większą. Wydłużony podwórzec otoczony był murem, w którym po stronie przeciwległej miastu znajdował się brama wjazdowa. Do budowy zamku wykorzystano głównie wapniak. Kazimierzowska budowla najbardziej zmieniła się w epoce renesansu. Dziedziniec powiększono od strony wschodniej, wprowadzono liczne ozdoby w nowym stylu. Zamek zwieńczono attykami. Podczas wojen ze Szwedami uległ on ciężkim uszkodzeniom. Naprawiono go dopiero za Augusta II. Dodano wówczas późnobarokowe ozdoby – okładzinę kamienną i portal o charakterze pałacowym przy bramie wjazdowej. Portal tworzyły półkolumny jońskie, dźwigające łamane belkowanie. Niestety podczas walk pomiędzy Augustem II a Stanisławem Leszczyńskim zamek został ponownie zniszczony. W 1806 roku znajdował się w takim stanie, że władze austriackie nakazały strącić grożące zawaleniem attyki. Od tamtej pory już go nie odbudowano. Zamek kazimierski ma dzieje większości polskich zamków. Wzniesiony przez Kazimierza Wielkiego wraz z upływem czasu podupadł. W epoce późnego renesansu został odbudowany już bardziej jako pałac a nie budowla obronna. Zniszczono go ponownie w okresie wojen ze Szwedami. Początkowo naprawiany, został wkrótce pozostawiony własnemu losowi i powoli zamienił się w romantyczną ruinę.
Powyżej zamku znajduje się wieża strażnicza. Pochodzi z XIII w. i jest najstarszą budowlą Kazimierza Dolnego. Została wzniesiona na wysokości przeprawy przez Wisłę, tzw. Przewozu Woyszyńskiego. Mieści się na szczycie wzniesienia, około 180 metrów od zamku dolnego i 19 metrów nad jego poziomem. Jej wysokość, w zależności od miejsca, sięga nawet 20 metrów, a obwód u podstawy wynosi 32,5 metra. Grubość murów wynosi 4,2 metra u podstawy i wraz z wysokością zmniejsza się do 3 metrów na szczycie. Jedyne wejście do baszty znajduje się na wysokości sześciu metrów nad poziomem gruntu. W najniższej kondygnacji mieści się loch. Nie ma zgodności co do określenia przeznaczenia budynku. W zależności od źródła przypisywane są mu funkcje więzienia, latarni rzecznej, siedziby straży celnej, a nawet skarbca.



Niektórym było mało wspinania dlatego w drodze powrotnej na kazimierski rynek wdrapaliśmy się Górę Trzech Krzyży skąd rozpościera się niesamowita panorama na okolicę. Nazwa sięga swoją historią do roku 1708, gdy ustawiono na wzgórzu trzy wysokie, drewniane krzyże. Upamiętniają one kilkaset ofiar zarazy morowej (cholery), która przetoczyła się przez okoliczne tereny podczas wojny północnej. Krzyże miały wynagrodzić Bogu grzechy mieszkańców, które sprowadziły ponoć na Kazimierz Dolny tę zarazę. A przy okazji miały również chronić miasto przed podobną tragedią w przyszłości. Sama góra podobno przywodzi również na myśl Golgotę. Obecne krzyże pochodzą z roku 1852, a większość napisów z roku 1930.



Był też czas na odpoczynek w cieniu zabytkowych kamieniczek… Jednak część grupy ruszyła samodzielnie na odkrywanie kazimierskich tajemnic. Była też okazja aby zakupić lokalne przysmaki – koguciki i kulebiaki, których zapach wypełnił w całości busa 😉









Z wielkim żalem opuszczaliśmy Kazimierz który czaruje turystów o każdej porze roku… W drodze do Nałęczowa planowaliśmy kolejne wojaże do malowniczego miasta nad Wisłą, w którym ciągle można odnaleźć coś nowego 🙂
Po przyjeździe do części uzdrowiskowej Nałęczowa zamieniliśmy naszego busa na retro melexy i ruszyliśmy na zwiedzanie miasteczka. W miłej atmosferze oraz po wcieleniu się w Nałęczowskiego Gościa Kuracyjnego z przełomu XIX i XX w. poznaliśmy historię okolicy, zobaczyliśmy część uzdrowiskową i willową Nałęczowa, a także nieznane nam dotąd miejsca jak Góra Poniatowskiego. Po zakończonej przejażdżce chętni udali się na poszukiwanie ciekawych miejsc, przy okazji zajadając słynne lody o smaku jarzębiny (polecamy serdecznie 🙂 )








Ciężko się opuszcza takie miejsca… Ale możemy zdradzić, że za rok też odwiedzimy te tereny i już szykujemy dla Was niespodzianki 😉